sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział V: Bez uczuć

My z II połowy XX wieku 

Rozbijający atomy 
Zdobywcy kosmosu 
Wstydzimy się miękkich gestów 
czułych spojrzeń 
ciepłych uśmiechów 

Kiedy cierpimy wykrzywiamy 
ironicznie wargi 
Kiedy przychodzi miłość 
wzruszamy pogardliwie ramionami 
Silni, cyniczni z ironicznie 
zmrużonymi oczami 

Dopiero późną nocą 
przy szczelnie zamkniętych oknach 
gryziemy z bólu ręce 
umieramy z miłości.

             Małgorzata Hillar


             Każde wypowiadane przez niego słowo jest niczym odłamek szkła, który utkwił ci pod skórą i za nic w świecie nie jesteś w stanie go wyjąć. Co gorsza, ktoś na siłę próbuje pomóc mu wydostać się na zewnątrz, sprawiając ci przy tym ból, taki wielki, że prędzej rozszarpiesz na kawałki własne ciało niż pozwolisz dłużej to ciągnąć. Mimo, że zaciskasz zęby i słuchasz dalej, czujesz, że zaraz nie dasz rady i powiesz po prostu: Dość.   Eris przymknęła powoli powieki, starając się opanować nerwowe drżenie dłoni, zaciśniętych kurczowo w pięści oraz głuche uderzenia serca. Ostatnim czego spodziewała się po tym chłopaku to tego, że po prostu, od tak ją wykpi. Zbędzie, żartując z niej i obrażając. Aż gotowała się z wściekłości. Za wiele bowiem doświadczyła wyzwisk i wyśmiewania, żeby puścić mu płazem coś takiego. Słowo ,,czarownica” przelało kielich goryczy i gniewu. Uniosła rękę i z całej siły spoliczkowała blondyna. Nie po to tutaj przyszła. Wysłuchiwać jakiś bajek o magii, smerfach czy księżniczkach. Momo podniósł na nią swój zaskoczony wzrok. Od kości policzkowej do kącika ust ciągnęła się czerwona plama idealnie pasująca do kształtu jej dłoni. Z niezrozumieniem wypisanym na twarzy starał się znaleźć w jej czarnych oczach odpowiedź na swoje nieme pytanie: Dlaczego? Jednak ujrzał tam tylko jedno. Rozczarowanie.
***
             Zamierzała odwrócić się na pięcie i tak po prostu stamtąd odejść. Chciała uciec, zostać sama i postawić dookoła siebie mur, który chroniłby ją przed innymi, jak zawsze z resztą. Po każdym niepowodzeniu, każdej porażce czy rozczarowaniu zamykała się w sobie. Była istną bombą zegarową, gromadzącą w sobie niewyobrażalne pokłady emocji i nie okazanych nigdy uczuć. Czasem przychodziły takie chwile, kiedy następowała eksplozja, której detonatorem mógł być każdy. Czuła jak wzbiera się w niej potężna fala, niszcząca wszystko na swojej drodze. Nie potrafiła tego powstrzymać, a może nigdy naprawdę nie próbowała… Odwróciła głowę, aby za wszelką cenę uniknąć jego palącego wzroku. Zrobiła krok do tyłu, chcąc jak najszybciej się wycofać. Spięła się cała, kiedy poczuła delikatny uścisk dłoni Momo na swoim ramieniu. O nie. Wiedziała, że jest już na straconej pozycji.
-Eris, ja mówię serio, uwierz, mi do cholery! Po co miałbym zmyślać? Pomyśl logicznie, słyszałaś rozmowę w ogrodzie. Zrozum…- potarł nerwowym ruchem powieki.- Nie wiem jak ci to inaczej wytłumaczyć. – Szczerość w jego głosie podziałała niczym katalizator. Zegar przestał obowiązywać. Bomba wybuchła.
***
              Widział, że dziewczyna uparcie stara się wygrać ze łzami zbierającymi się pod jej powiekami. Odwróciła wzrok, z nadzieją, że on nie dostrzeże bólu i niedowierzania ukrytego za zasłoną rzęs. Nie wiedział co ma robić, chciał ją pocieszyć, dać do zrozumienia, że nie jest sama. Jego ręka zawisła w połowie drogi od jej kruczoczarnych włosów. Opuścił ją jednak zrezygnowany. Było widać na pierwszy rzut oka, że Eris go nie cierpi. Zresztą, co go to obchodziło? Nic go z nią nie łączyło, więc czemu miałby się tym wszystkim przejmować? Należało powiedzieć jej to szybko, może i okrutnie, ale dla niego bezboleśnie. To tak jakby oderwać plaster- im dłużej to trwa tym większy odczuwasz ból. Jednak, z uczuciami nie zawsze tak jest. Czasem gwałtownie zadane rany goją się znacznie dłużej niż te, na które jesteśmy przygotowani. Przygarnął do siebie dziewczynę opiekuńczym ruchem. Obiecał sobie, że przełknie gorycz upokorzenia, jeśli go odepchnie. Ona o dziwo stała spokojnie, ułożywszy głowę na jego barku starała się rozluźnić i zapomnieć o tym, że traci kontrolę nad swoim dotychczasowym, wygodnym życiem. I stali tak: nadzy, obdarci z dumy i jakichkolwiek uczuć.
***
-I co teraz? Jak to wszystko będzie wyglądać?- siedziała obok Momo z głową opartą o jego ramię, z wzrokiem utkwionym w swoją ulubiona magnolię za płotem.- Mam zdjąć swoją starą, czarną pelerynę ze strychu? I kiedy zabierzesz mnie na Pokątną?- zapytała udając śmiertelnie poważną. Chłopak zaśmiał się krótko, ale momentalnie poważniał, słysząc kolejne pytanie.- I kto jest Voldemortem?
 -To nie takie proste, Eris. Ten świat to nie książka, a ciebie nie czekają wspaniałe przygody. Trwa wojna, na której czasem sam nie wiesz, czy stoisz po właściwej stronie. Nie chcieliśmy cię w to mieszać, ale nie mamy wyboru. Jesteś nam potrzebna.- westchnął cicho, jakby bał się, że ktokolwiek go usłyszy.
 -Nam? Kto jeszcze w tym siedzi?- odpowiedziało jej znaczące spojrzenie Momo.- Wszyscy? Czy moi rodzice…
-Nie, nie wiedzą. No. Jest jeszcze jedna sprawa. Tak naprawdę… To nie są twoi prawdziwi rodzice.- Eris gwałtownie zbladła i zwiotczała. Chociaż nie straciła przytomności, to osunęła się po jego ramieniu jak bez życia.- Hej, hej, spokojnie, oddychaj… To, że nie są twoimi biologicznymi rodzicami nie znaczy, że cię nie kochają, oni nawet nie wiedzą, że tak jest. Uważają cię za swoją rodzoną córkę.- powiedział uspokajającym tonem.
 -J-jak to? Przecież to niemożliwe…
-Zmodyfikowali im pamięć, wszczepili wspomnienia związane z porodem i ciążą. Dary niektórych z nas na to pozwalają. Jednak wymaga to wiele trudu.
-Więc, kim są moi rodzice?
-Matka, twój ojciec nie… nie żyje. Kim jest? Bo widzisz, to nie takie łatwe… Twoja matka to nasza Królowa.

***

 Witam, dluga zwlekałam z tym rozdziałem, ale wybaczcie... Poprawianie ocen było dla mnie priorytetem. Mam nadzieję, że rozdział się podoba i proszę o komentarze (SKOMENTUJ, NAKARM MOJĄ WENĘ!) :D
OwlShadow



6 komentarzy:

  1. Rozdział jest fajny, nic się w sumie nie dzieje.
    Poza tym, że Eris dała mu w twarz, biedny.
    Czekam aż Momo i Eris będzie takie BIG LOVE FOREVER EVER
    Więc dziewczyna będzie księżniczką, o kurde.
    Serio, zaczyna się komplikować, ale ja to lubie. :)
    Czekam na więcej, pisz szybko, i nakarm też moją wenę. :/
    Bardzo polubiłam Eris, jestem nią oczarowana. Kocham ludzi z dziwnym charakterem, tylko tacy robią na mnie wrażenie.
    PISZ SZYBKO :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Waaaaa <3
    Myslalam, ze umre, tyle musialam czekac ;c
    Momo x Eris <3
    Kocham ten paring.
    Kolejny rozidzial i kolejna dawka informacji na temat Eris.
    Kocham tą akcje z HP xD Boskie to xD
    Pozdrawiam i weny zycze,
    Bonia.

    http://czerwcowakatastrofa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy6/11/2014

    Podoba mi się ten rozdział. W sumie to chyba mój ulubiony, jakby tak patrzeć na całe rozdziały, a nie poszczególne fragmenty.
    Nie lubię twoich filozoficznych wywodów zbyt bardzo - bez urazy - i dobrze to wiesz, więc ich brak w tym rozdziale jest miodem na moje serduszko hah
    Niby nic się tu nie dzieje, ale jednak dzieje i bardzo mi się podoba kierunek, w którym zmierza akcja - i te twoje 'dramatyczne' zakończenia akapitów - perfect haha
    Nie mam nastroju do długich komentarzy, sorry honey.
    Czekam na nowy szablon :)
    xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy6/17/2014

    kiedy nowy? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miało się wczoraj coś urodzić, ale perspektywa wyjazdu do Hiszpanii nie dała mi tworzyć ):(

      Usuń
  5. Anonimowy6/20/2014

    Miałam skomentować wcześniej, no ale wyszło jak zwykle xd To chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów, jak do tej pory ;) Nie umiem pisać komentarzy xd

    OdpowiedzUsuń