niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział VII: Ucieczka


Dla Alathei, za to, że jest i pisze takie cudowne, inspirujące rzeczy.

-Momo?!- Usłyszeli głos, dochodzący z domu, który niewątpliwie należał do Kali
-Eee… Wybacz.- Chłopak wzruszył ramionami. Mimo że, gest wyglądał na swobodny, można było wyczuć kryjące się w nim napięcie.
-Nie ma…
-I weź ze sobą Eris!
-Sprawy.- dodała zmieszana dziewczyna i ruszyła za nim przez ogród. Kiedy przekroczyli próg domu Momo stanął jak wryty.
-Nemezis, co ty… Co ty tu do cholery robisz?- rzekł niezbyt zadowolonym tonem.
-Ratuję wam tyłki, jakbyś nie wiedział.- odpowiedziała dumnie i posłała mu wściekłe spojrzenie.- Nie musisz bawić się w grzeczności, przyzwyczaiłam się, że mnie nikt nie dziękuje.
-Och, wybacz. Strasznie się cieszę, że cię widzę, ale z tego co wiem miałaś siedzieć w Sirendis i pilnować Lynn!- ostatnie słowa praktycznie wykrzyczał jej w twarz.
-Ale Królowa przysłała mnie, że bym wam przekazała, że…- zaczęła hardo.
-A co mnie to obchodzi?! Miałaś ją chronić, a nie szlajać się po świecie!- Był niczym wulkan, plujący gorącymi słowami, groźny i absolutnie  nie do powstrzymania.- Tak trudno ci było to zrozumieć?!
-A czy tobie jest tak trudno pojąć, że nic jej nie grozi?! Jest bezpieczna. Mam ci to przeliterować?- Nemezis nie dawała za wygraną.- Spokojnie, tak, twoja siostra jest bezpieczna.- Momo, nadal wściekły, odszedł w kąt, pocierając ze zmęczeniem oczy. Popatrzył przelotnie na Eris i szybko odwrócił wzrok. Złość i bezradność wylewała się z jego ciemnych tęczówek. Nagle dom zatrząsł się w posadach. Szyby w oknach zaczęły pękać. Obrazy spadały ze ścian, a wszędzie panował chaos. Zza pustych okiennic wpadało białe, oślepiające światło. To samo, które Eris widziała w swoim śnie. Była przerażona. Tak jak wtedy. Cokolwiek się działo, modliła się, żeby jak najszybciej się skończyło. Nie panowała nad sobą, łzy spłynęły po jej policzkach, a krzyk  samoistnie wydostał się z ust. Jednak po chwili ucichł, bo  ktoś odciągnął ją w kąt pokoju i zaczął potrząsać nią gwałtownie, błagając by się uspokoiła. To chyba była Nemezis, ale nie potrafiła dokładnie określić, bo łzy, a może po prostu  szok, zamazywały jej cały obraz. Mimo że, szarpała się najmocniej jak potrafiła, dziewczyna okazała się być dużo silniejsza niż sugerował to wygląd. Dookoła nadal panował chaos.
-Co to było?- rzekła drżącym głosem Eris. A trzymająca ją w objęciach brunetka zgromiła Momo  wzrokiem.
-No co?- W porę uchylił się przed spadającym znad okna karniszem.
-Nie powiedziałeś jej, że na nas polują?!
-Uznałem, że lepiej będzie, jeśli dowie się przy okazji.- bronił się zawzięcie chłopak.
-Sam sprowadziłeś tę „okazję” czy tym razem obyło się bez twojej pomocy?- syknęła dziewczyna.- Ciesz się, że mam zajęte ręce.
Do pokoju weszła, obładowana trzema plecakami, Kala.
-Nie patrzcie tak na mnie i tak wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Momo, za ile tu wejdą?
-Dwie- trzy minuty. Przełamują się przez nasze bariery. Nie mamy zbyt wiele czasu, musimy się stąd zwijać.- Wszyscy jakby zapomnieli o spazmatycznie oddychającej Eris.
-Jak? Przecież zaraz całkowicie otoczą dom.- wtrąciła się Nemezis.
-Spokojnie, tylko spokojnie. Na tą okoliczność przygotowałam plan B. Idziemy.- Podnieśli się z ziemi i ruszyli do tylnych drzwi, prowadzących do ogrodu. Przechodzili obok rozłożystego dębu, kiedy Kala raptownie się zatrzymała.- Zaraz, gdzie Eris? Momo, cholera, miałeś jej pilnować!- Ale chłopaka już nie było. Pognał do domu, który z zewnątrz wyglądał równie tragicznie co w środku i pojawił się pół minuty później z nieprzytomną dziewczyną na rękach.
-No cóż… Za bardzo się szarpała.- Nemezis wywróciła oczyma i ruszyła za Kalą w głąb ogrodu. Kobieta uchyliła całkowicie porośniętą bluszczem furtkę. Wyszli na ulicę, przez co stali się łatwym celem. Na szczęście wokół nie było ani żywej duszy. Okazało się, że planem B był zaparkowany dziesięć metrów dalej Land Rover. Kalypso otworzyła szybkim ruchem bagażnik i wrzuciła do niego plecaki, po czym usiadła za kierownicą. Nemezis zajęła miejsce obok, a Momo próbował jak najdelikatniej włożyć, wciąż nieprzytomną, dziewczynę do środka.
-Rusz się, zaraz tutaj…- zaczęła brunetka, ale przerwał jej huk i towarzyszący mu błysk jasnego światła.- Jedź!- krzyknęła do Kali.
-No jedź, kurwa!- wrzasnął chłopak,  zapinając Eris pasami. Samochód wreszcie wytoczył się na jezdnię, jednak kolejne wybuchy sięgały coraz bliżej nich.
-Siedźcie cicho, oboje.-rzekła stanowczym tonem blondynka. Manewrowała między ulicami z taką łatwością, jakby się tu urodziła. Trzy minuty później byli już poza granicami Aboyne, jechali z prędkością co najmniej niedozwoloną, ale w tej chwili przepisy były najmniej ważne. W końcu, jakby nie patrzeć, chodziło tutaj o ich życie.


***

Ciemność. Nic więcej. Przytłaczająca pustka jej umysłu. Smuga światła. Chyba udało jej się otworzyć jedno oko. Ale tylko na chwilę. Znowu nic nie widziała.  Jej świadomość była zamknięta w klatce. Czuła, że zaczyna się w niej dusić.
-Chyba się budzi.- usłyszała głos Momo, który musiał być gdzieś bardzo daleko. Przecież dźwięk był tak odległy, jakby każdy ton dochodził do niej oddzielnie. Ale to nie możliwe. Czuła znajome drgania. Samochód. Gdzieś mnie wiozą. Krzyczała jej podświadomość.- Jakby co, to mam jeszcze jedną dawkę astynoliny.
-Nie, ma być przytomna.- odpowiedziała mu Kala, tak, to na pewno była ona.
-Jak chcesz, ale moim zdaniem to głupi pomysł. Powinniśmy przewieźć ją śpiącą. Jeden problem mniej.
Eris nagle otworzyła oczy i wyprostowała się jak struna. Wciągnęła ze świstem powietrze. Oddychała nienaturalnie szybko, nie mogła na niczym skupić swojej uwagi. Czuła się tak obco we własnym ciele. Krążyła rozbieganym wzrokiem po całym samochodzie, jednak nic nie wydało jej się znajome. Zaczęła się szarpać i miotać, ale coś skutecznie blokowało jej ruchy.  Jak widać,  pasy bezpieczeństwa mają więcej niż jedno zastosowanie. Skołowana wrzeszczała i płakała, nie zdając sobie z tego sprawy.
-No o tym właśnie mówiłem.- rzekł zrezygnowany Momo, chwytając ją w pasie i zamykając w niedźwiedzim uścisku, tak by przestała wierzgać.- Spokojnie, zaraz ci przejdzie.- Spojrzał w jej puste oczy. W odpowiedzi zdzieliła go z całej siły w brzuch. Adrenalina spowodowała, że cios był trzy razy mocniejszy.- Albo i nie.-jęknął chłopak. Brunetka nadal kopała, drapała i próbowała wyrwać się z jego ramion, jednak po minucie bezsensownej szarpaniny opadła bez sił. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem.- Co?- zapytał pochylając się nad nią.
-Nienawidzę cię.- szepnęła i z powrotem zapadła w, tym razem naturalny, sen.


***

Trasę, której przebycie zazwyczaj zajmowało czterdzieści- pięćdziesiąt minut oni pokonali w pół godziny. Kala nie tylko świetnie orientowała się w terenie, ale po prostu musiała być przygotowana na taką okoliczność. Zatrzymali się dopiero w Aberdeen, gdzie wysadziła Nemezis pod centrum handlowym.
-Kup jej zimową kurtkę, ma być jasna, lepsze buty, czapkę, szalik i co tam jeszcze potrzebne. Jedzenie mam.- powiedziała, wciskając brunetce do ręki plik banknotów.- Powinno starczyć. Masz godzinę. Ja jadę na lotnisko. Spotkamy się tutaj.- Dziewczyna kiwnęła głową i szybkim krokiem oddaliła się w stronę wejścia do budynku. Kalypso odjechała zaraz po niej.


***

Mieli samolot za trzy godziny. Trzy, niemiłosiernie długie godziny.  Jednak lot do Turynu pasował idealnie.
„Żebyśmy tylko zdążyli. Jeśli dopadną nas na lotnisku, to koniec. Nie możemy tutaj bezczynnie siedzieć. "-Blondynka biła się z myślami. Kupiła już bilety, więc musieli stąd jak najszybciej zniknąć.
-Idziemy.-rzuciła do Momo. Zostawili śpiącą Eris w samochodzie, dla jej dobra. Jeśliby ją znaleźli…  Nawet nie zdążyłaby mrugnąć, a już by nie żyła. Kiedy dotarli na parking, Kala przeczuwała, że gdy dziewczyna się obudzi, będą mieli problem. I jak zwykle nie myliła się.

***

            Była wściekła, oszukana i bezradna. Zamknęli ją w aucie, jak jakiegoś psa. Jak oni sobie to w ogóle wyobrażali? Że co? Że pojedzie z nimi od tak, nie wiadomo gdzie? A co z jej rodzicami? Chociaż nawet nie wiedziała, kim dla niej tak naprawdę byli. Co nie zmieniało faktu, że powinna po nich wrócić. Po prostu musiała, przecież oni ich zabiją. Po tym co zrobili z domem Darkwoodów? Usłyszała zbliżające się kroki, więc skuliła się na siedzeniu, chowając twarz we włosach. Drzwi z przodu otworzyły się, a do środka wsiadła Kalypso. Brunetka odetchnęła z ulgą.
-Musimy wracać, moi rodzice… Oni ich…
-Nie.-odpowiedziała kobieta spokojnie, nawet się do niej nie odwracając.
-Ale… oni… Ja… Musimy po nich wrócić! Oni zginą!
-Głupia dziewucho! Czy ty nie rozumiesz, że jak tylko się tam pojawisz, zginiesz na miejscu? A my razem z tobą!- Nareszcie spojrzała Eris w oczy. Jednak ten  wzrok nie był ani łagodny, ani delikatny jak zawsze. Takiej Kalypso nigdy nie widziała i widzieć nie chciała.- Twoim rodzicom nic nie grozi. Chroni ich prawo Sirendis i nic nie może im się stać. Więc się uspokój. Za niecałe trzy godziny mamy samolot do Turynu.
-Ale… Tak nie… - Nie kończąc, wysiadła z samochodu. Chciała uciec jak najdalej od nich. Miała tego serdecznie dosyć, już wolała swoje stare, nudne życie. Trzasnęła drzwiami i wpadła prosto na Momo, który jakby czekał, na to, kiedy będzie próbowała im zwiać. Był za blisko, zdecydowanie za blisko. Chciała trochę się cofnąć, ale pod plecami miała zimną blachę samochodu. Chwycił jej twarz w dłonie i popatrzył w oczy.
-Uspokój się, wszystko będzie dobrze, słyszysz?- powiedział poważnym tonem. Mimo, że wciąż miała ochotę uciekać i wrócić jak najszybciej do domu, trochę ochłonęła. Wzięła kilka głębokich oddechów i spojrzała na niego.  Uśmiechnął się szczerze i pocałował ją w czoło.- Duża dziewczynka.
Znowu trzasnęły drzwi i z Land Rovera wysiadła Kala. Rzuciła szybkie spojrzenie chłopakowi i rzekła ostro do Eris:
-Chcesz przeżyć?
-Tak…- rzekła drżącym głosem dziewczyna.
-Więc rób co mówię i nie próbuj działać na własną rękę.


***

Po odebraniu obładowanej zakupami Nemezis i wpakowaniu wszystkiego do bagażnika nadal zostały im niecałe dwie godziny.  Wszystko okropnie im się dłużyło. Z jednej strony chcieli być na lotnisku jak najpóźniej, ale z drugiej woleli mieć to wszystko dawno za sobą. Godzinę przed lotem byli już na miejscu pozałatwiać wszystkie sprawy związane z odprawą. Kala naprawdę była przygotowana na każdą okoliczność, bo dla każdego z  nich miała fałszywy paszport. Według niej byli szczęśliwą rodzinką jadącą na późne wakacje w Alpy.  O dziwo przeszło. Uśmiechnięta od ucha do ucha Nemezis i dogryzający jej Momo świetnie wpasowali się w ten obrazek. Jedynie Eris stała z boku przygaszona, wciąż nie mogąc przełknąć prawdy, która chwilę wcześniej do niej dotarła. Być może nigdy więcej nie zobaczy swoich rodziców. Ani znajomych. Nawet nauczycieli nie będzie jej już pewnie dane zobaczyć.
-Ale najbardziej martwię się o Alice.- usłyszała głos Kalypso, mówiącej do kobiety siedzącej za szybą i wskazując na Eris głową.- Ponad miesiąc temu rzucił ją chłopak, do tej pory się nie pozbierała. Potrzebne jej są te wakacje. Ale chyba jak każdemu z nas.- jej rozmówczyni pokiwała głową i spojrzała na brunetkę ze współczuciem. Oddała Kali paszporty, do których dołączyła druczki potrzebne do wpuszczenia ich na pokład. Bagaże oddali już wcześniej. Kontrolę wykrywaczem metalu także przeszli pomyślnie. Również Kala, która nawet w tej chwili miała przy sobie nóż. Jeszcze w Sirendis nałożono na niego tyle czarów i warstw ochronnych, że był już odporny na tego typu testy. Kiedy pozwolono im wejść na pokład, odetchnęli z ulgą. Siedzieli w parach, Kala z Nemezis, a Momo z Eris. Dziewczyna nie wiedziała już co ma o nim myśleć. Z jednej strony ciągle był aroganckim dupkiem, ale z drugiej… Przecież cały czas chciał dla ciebie dobrze, opiekował się tobą. Mówił cichy głosik w jej głowie. Jednak to nie było w tej chwili najważniejsze, bo startujący samolot oznaczał, że właśnie udało im się uciec.

***

Witam, planowałam dodać dziś rozdział, no i jest. Przyznaję, długość (całe 6 stron!!!) nie była planowana, tak jak niektóre fragmenty. Teraz się domyślajcie które :D Mimo że pierwszy utwór jest bez słów, uważam, że dobrze oddaje atmosferę tego rozdziału.  Dużo się dzieje i mam nadzieję, że Wam się podoba, jeśli nie to także proszę o komentarz!
Pozdrawiam
OwlShadow



11 komentarzy:

  1. Jeden z twoich najlepszych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy8/24/2014

    A więc jest tak wyczekiwany rozdział i to jeszcze taki dłuuugi ♥ Mam nadzieję, że na kolejny nie będę musiała jednak czekać aż tak długo xd Rozdział mi się podobał, ale mi się zawsze podobają rozdziały, ale tak szczerze to miałam ogromną nadzieję, że w tym rozdziale dowiem się czegoś więcej o Sirandis i wgl, no ale wiem nie można powiedzieć wszystkiego w jednym rozdziale. Tak więc niecierpliwie czekam na kolejny rozdział ;)
    B.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy8/24/2014

    W końcu coś się dzieje, wiec czuje się usatysfakcjonowana tym rozdziałem :) Cieszę się również, że jest taki długi i mam nadzieje, że następny pojawi się już niebawem. Ogólnie lubię twój styl pisania, dlatego cokolwiek byś nie stworzyła to i tak zawsze mi się podoba. Nie wiem czemu, ale Momo kojarzy mi się z Malfoyem :D To chyba przez jego arogancję i blond włosy xd A może to dlatego, że mam akurat fazę na Draco :)
    Jeśli chodzi o muzykę to ona również przypadła mi do gustu i tak jak napisałaś oddaje atmosferę całego rozdziału.

    Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ju mejk maj deeej~ Od prawie paru godzin siedzę nad cholerną pracą na konkurs, niemiłosiernie się wkurzam i herbata się skończyła, więc nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam dedykację.
    Było takie "ooooooo" ♥ Także tego, dziękujem!

    Jak tylko pokonam to cholerne opowiadanie, które piszę. To nadrobię rozdziały, bo już jestem na dobrej drodze. c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PeeS, jeśli chcesz, żeby zrobiła korektę niektórych rzeczy, to podeślij mi całe opowiadanie na mejla, bo skoro nadrabiam, to łatwiej będzie mi mieć wszystko w jednym dokumencie. c:

      old.winter.night@gmail.com

      Usuń
  5. Anonimowy8/25/2014

    Cieszę się, że rozdział nie jest dedykowany dla mnie, bo bym się chyba zalamała ;D A na poważnie - napisany lekko, widać dużo różnych emocji...

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Za każdym razem jak dodajesz rozdział wydaje mi się, że to jest ten najlepszy... a później dodajesz następny i burzysz moją teorię c: Rozdział jest długi, ale nie jest męczący, jak to czasami bywa, więc jest genialnie ♥ Czekam na następny i mam nadzieję, że będzie juz niedługo :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przerwa od tego opowiadani dobrze Ci zrobiła. Tak, to dobry rozdział, chyba Twój najlepszy, rozwijasz się, znów jestem dumna :)
    Świetnie, że się działo i to nawet dużo. Kolejny plus za dodanie pazura postaciom i uwydatnienie ich - tzn. każda ma w tym rozdziale każdy ma widoczny swój niepowtarzalny charakter, podoba mi się to.
    Co tu dużo mówić, kochana - po prostu uwielbiam klimat tego rozdziału.
    ciotka klotka aka F. (mogę się nazywać Twoją mentorką? hah)
    xo

    (historia-hermiony-riddle.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja wreszcie tutaj przybyłam! Przeczytałam wszystkie rozdziały (chociaż zatrzymałam się na piątym. Nie uzupełniłaś spisu treści, a ja biedna, kiedy zaczęłam pisać komentarz wcześniej, zorientowałam się z bocznej tabelki, że opublikowałaś już siódmy rozdział, a ja przecież byłam przy piątym. O: Ale jestem spostrzegawcza!) Zboczyłam z tematu, ale już wracam na właściwy tor.
    Więc wszystkie rozdziały przeczytałam już wczoraj, ale zważywszy na to, jak późna była godzina, postanowiłam napisać komentarz dopiero dzisiaj, by wszystko w miarę było logiczne. Ogólnie nie czytam innych opowiadań, oprócz potterowskich (zły nawyk, zły), ale przemogłam się i nie żałuję! Już od prologu mnie zaciekawiłaś, więc każdy rozdział czytałam z myślą "Niech będzie więcej rozdziałów, trochę więcej". Moje modlitwy nie zostały wysłuchane. :c Znowu zbaczam z toru, co się ze mną dzieje.
    Po pierwsze, o czym myślę już od wczoraj, żeby na początku to napisać, to bardzo mi się podoba, że używasz imion z mitologii. Jestem miłośniczką Percy'ego Jaksona i mitologii greckiej, więc już mnie masz.
    Jeśli chodzi o samą historię - ooo, ja na miejscu Eris wyrywałabym się, kopała, biła i co chwilę uciekała, aż w końcu byliby zmuszeni mnie uśpić. A w życiu nie dałabym się wywieźć. xD No, ale w końcu od tego zależy jej życie, więc może lepiej, że dała im się wywieźć. Jestem bardzo ciekawa tego, co ją teraz czeka - poznanie matki, nowy świat i zupełnie nowi ludzie. Jak zniesie tą zmianę?
    Mamy też przystojnika Momo! Imię dość nietypowe, ale myślę, że do niego pasuje. Szykujesz jakiś romansik?
    Ogólnie wszystko bardzo, bardzo mi się podoba, trzymasz bardzo wysoki poziom, co widać po opisach, porównaniach i ogólnie stylu pisania. Koniecznie dodaję Twojego bloga do "Obserwowanych" i wyczekuję kolejnego rozdziału! Czuję, że będzie się działo.
    http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za taaki długi komentarz :3 Tak, zdecydowanie muszę ogarnąć Spis Treści i wydaje mi się też, że pora zmienić szablon. Co do Momo i Eris... Zobaczysz, zobaczysz. W każdym bądź razie, pomysł mam istnie szatański.
      Pozdrawiam OwlShadow

      Usuń